Wuxia. Powieść w odcinkach
Gwiezdna Odyseja (fragment) Wuxiaworld(™)
Lu Yin
Trujące opary wydobywały się z niezliczonych pęknięć, które szpeciły ubitą ziemię, tworząc czarną zasłonę, która przesłaniała czerwony zachód słońca. Dziesiątki tysięcy przerażonych twarzy maszerowało do przodu po błotnistej ścieżce, a ich nieustanny szloch był podkreślany echem krzyków tych, którzy wpadli w szczeliny. Ta rzeka rozpaczy była nominalnie strzeżona przez grupę kultywujących, niegdyś normalnych ludzi, którzy teraz stali się niewyobrażalnie potężnymi istotami pół roku po tym, jak apokalipsa uderzyła w Ziemię. Umieszczono ich wzdłuż ścieżki, każdy w określonej odległości od poprzedniego i każdy odpowiedzialny za swoją sekcję.
W pobliżu tyłu tej dużej grupy Lu Yin nagle spojrzał w kierunku dużego, płonącego drzewa w oddali. Powietrze wypełnił jeżący włosy odgłos rozdrabnianego ciała, po czym szybko nastąpiło głośne wycie. Chwilę później na grupę zaatakował dwumetrowy pies o szkarłatnych źrenicach. Wielu wpadło w panikę i krzyczało na makabryczny widok dużych szczęk ociekających świeżą krwią, ale wola Lu Yina pozostała niewzruszona, gdy chwycił dziwną broń wiszącą u jego pasa. Wydawało się, że to tylko metalowy pręt, ale jeśli zostanie wystarczająco naostrzony, może w końcu stać się ostrzem. Skoczył do przodu i jednym ciężkim zamachem rozbił głowę bestii, zabarwiając pobliską trawę na czerwono od krwi. Dopiero po tym, jak grupa była świadkiem śmierci dzikiego ogara, odzyskali odrobinę spokoju i stłumili swoje lęki na tyle, by wznowić chodzenie.
„Wygląda na to, że to już nie potrwa długo”, mruknął pod nosem Lu Yin, patrząc na szczeliny pokrywające jego broń.
Ostatnie ślady światła dziennego wkrótce zniknęły za horyzontem, zmuszając kultywujących do zatrzymania procesji. Każdy następnie rozpalił ognisko dla swoich podopiecznych, co było skromnym środkiem podjętym w nadziei odstraszenia wszelkich zmutowanych bestii. Chodzenie w ciemności było pewną śmiercią.
„Trzecia drużyna z tyłu, ruszaj i zacznij szukać źródeł pożywienia. Ogranicz promień poszukiwań do jednego kilometra — powiedział Lu Yin przez komunikator; jego osobisty numer identyfikacyjny to 103. Po zamyśleniu spojrzał na świeże truchło psa, którego właśnie zabił, podniósł go i bezceremonialnie rzucił swojej grupie.
"Jeść."
Kilku mężczyzn wyszło z grupy, gdy otrzymali jego polecenie. Wkrótce zabrali się do pracy, znakomicie rozcinając bestię, aby ją upiec, nie krzywiąc się nawet na paski ludzkiego mięsa, które musieli obrobić. Mięsa starczyło jednak tylko na dwadzieścia kilka osób, więc Lu Yin chwycił za broń i wyruszył, by znaleźć więcej.
Trzęsienie jego buta, przedzierającego się przez błoto, nie ustało ani razu, ale świecące zielone oczy rozbłysły w ciemności, by na niego spojrzeć. To były zmutowane myszy; chociaż były nie do zniesienia, były przynajmniej jadalne. Lu Yin zabił około tuzina z nich, zanim zdobył wystarczająco dużo, by wyżywić swoją grupę, po czym wrócił. Kolejny przenikliwy krzyk poinformował go, że zmarł inny kultywujący, ale nie miał ochoty próbować ich ratować; nikt nie wiedział, jakie niebezpieczeństwa czają się w ciemności, a jadowite węże, zaraźliwe komary, a nawet ogromne szczury, które potrafiły przeżuwać metal, były na tych terenach powszechne.
Lu Yin wróciła do niemej grupy, która skuliła się za ogniskiem, jakby żałosne płomienie chroniły ich przed niezliczonymi niebezpieczeństwami wokół nich. Jego spojrzenie przeniosło się na olśniewające gwiazdy na czystym nocnym niebie, które nie były już zanieczyszczone światłem i smogiem ludzkiego przemysłu. Oczywiście ta klarowność wiązała się z kosztami przybycia zmutowanych bestii.
A także zmutowani ludzie.
Nikt nie wiedział, co go wywołało, ani jak to się stało na całym świecie w ciągu jednej nocy. Wszelkiego rodzaju stworzenia zmutowały się w śmiercionośne bestie, a wielu ludzi podobnie straciło rozum i stało się chodzącymi zombie bez cienia racjonalności. Ci, którzy przeżyli, zauważyli marginalny wzrost własnej siły; chociaż samo to nie było znaczące, zyskały również zdolność do stania się silniejszymi, jedząc rdzenie energetyczne nowo powstałych zmutowanych stworzeń. Ci, którzy przeżyli, przemianowali się na „kultywujących”. Świat wydawał się wówczas cofać do czasów starożytnych, gdzie prawo dżungli rządziło najwyższymi. Lu Yin osobiście był świadkiem eksplozji, które zniszczyły całą nowoczesną broń i amunicję w jego mieście; było prawie tak, jakby ten nowy porządek świata nie pozwolił na istnienie tak zaawansowanej technologii.
Delikatny podmuch wiatru zwrócił następnie uwagę Lu Yina na zakrwawioną gazetę trzepoczącą pod kamieniem, którą podniósł, by przeczytać:
- 3 lutego 2200. Ten dzień zapisze się w annałach historii jako dzień lądowania 5 Chińskich Sił Powietrznych na Neptunie. Pierwszym członkiem załogi, który postawił stopę na gazowym gigancie był Bai Qian…”
Lu Yin wyrzucił gazetę, gdy mała dziewczynka zachwiała się i ostrożnie podała mu udko z grillowanego mięsa. Uśmiechnął się do niej, mówiąc: „Dziękuję”.
Lu Yin z zadowoleniem przełknął gorące mięso, gdy dziewczynka uśmiechnęła się i pobiegła z powrotem do grupy. Mięso było trudne do zgarnięcia nawet przy mocnych przyprawach, ale było dobrym źródłem energii. Nagle uderzył swoją laską w ziemię, gdy ognisko zamigotało, zabijając toksyczną modliszkę, która próbowała przeskoczyć przez płomienie i zaatakować grupę. Te owady mogą zniszczyć grupę, jeśli im się uda; ich ostrza, które świeciły wśród płomieni, nie były słabsze niż jego własna broń. Lu Yin miał tylko dwie godziny odpoczynku przez całą noc, ponieważ musiał zabić tuzin mutantów, które próbowały przebiec przez płomienie i zaatakować grupę. Jednak inne grupy nie chroniły ich przed kimś takim jak on. Inna grupa składająca się z kilkunastu kultywatorów i jeszcze większej liczby ocalałych została zmasakrowana przez jednego zmutowanego dzika. Twarda skóra stworzenia była pokryta najeżonymi kolcami, które można było wystrzelić do woli, a każda salwa zbierała wiele żyć. Kilku silniejszych pobliskich kultywatorów musiało połączyć siły, aby go ujarzmić, aby nie spowodowało jeszcze większej liczby ofiar.
Mimo to słońce w końcu wzeszło i grupa kontynuowała marsz na południe w kierunku miasta Jinlin. To miasto było największym punktem zbornym w okolicznym regionie i wielu żołnierzy i hodowców nazywało je swoim domem. Wśród nich był Zhou Shan Kat, jeden z Siedmiu Mędrców. W ciągu sześciu miesięcy po apokalipsie rasa ludzka wykorzystała swoje ograniczone informacje, aby skonstruować przybliżony system rankingowy dla kultywujących. Ktoś, kto właśnie połknął swoje pierwsze rdzenie energetyczne, był niesklasyfikowany, a ci, którzy zdobyli moc, by ich zmiażdżyć, znajdowali się w Królestwie Człowieka. Powyżej znajdowało się Królestwo Ziemi. Kultywujący na tym poziomie mogli z łatwością niszczyć całe miasta, ale nad nimi wciąż istniało jedno królestwo. Ci w Królestwie Nieba mogli wznosić się w przestworza do woli; może wynikało to z ich przerażającej mocy w walce, a może z ich roli jako strażników, ale byli znani jako Mędrcy. Siedmiu Mędrców było siedmioma osobami w Chinach, które dotarły do tego królestwa.
Cała grupa znajdowała się teraz zaledwie sto mil od Jinlin, odległość, którą zaledwie kilka lat temu można było pokonać w zaledwie kilka godzin. Teraz jednak przejście tej samej odległości zajęłoby kilka dni, a niegdyś bezpieczne drogi były teraz nękane przez wędrujące zombie, które przyciągała aura życia. Strażnicy stojący po obu stronach procesji pozostawali nieskończenie czujni, ale strach w ich oczach był oczywisty. Chociaż zombie nie były szybkie i chociaż można było przeciwdziałać ich potwornej sile, ich krew zawierała nikczemną toksynę, która mogła przenikać przez skórę i infekować mózg każdego wystawionego na nią kultywującego. Ta toksyna w końcu wyssała ofiarę z ich wolnej woli i świadomości, zamieniając ich również w zombie.
Wzrok Lu Yina wyostrzył się i mocno ścisnął broń. Odpieranie zombie nie było zbyt trudne, ponieważ zawsze atakowały w ten sam sposób. W przeciwieństwie do kultywujących nie mogli ewoluować i rosnąć; w przeciwnym razie na tym świecie nie byłoby ocalałych. Największym zagrożeniem dla procesji nadal były zmutowane bestie.
Jednak w chwili, gdy Lu Yin zamierzał zaatakować zombie, nagle znieruchomiały, po czym odwróciły się i odeszły. Gdy jego serce przyspieszyło, pojawiło się złowieszcze przeczucie. Chwilę później jego omen wypełnił się, gdy zadrżała sama ziemia. Grube, ciemnozielone pnącze przebiło się przez ziemię i smagnęło na czele procesji. Jej szerokie liście chwytały różnych ocalałych, a następnie miażdżyły ich jak dojrzałe owoce. Krzyki rozpaczy rozbrzmiały ponownie, a krew ofiar kapała, użyźniając glebę poniżej. Nie mówiąc już o pospólstwach, nawet niektórzy z kultywujących odwrócili się i uciekli.
Serce Lu Yin podskoczyło. Ta zmutowana winorośl definitywnie dotarła do Królestwa Ziemi; mimo że ich grupa miała wielu kultywujących w Królestwie Człowieka, trudno byłoby zniszczyć tę zmutowaną winorośl. Nawet ci, którzy utknęli w pobliżu, nie mieli zamiaru próbować go zabić. W międzyczasie omijali brzegi bitwy, czekając, aż winorośl naje się do syta. Zanim się wycofał, na polu bitwy ponownie rozbrzmiały jęki rozpaczy i smutku. Nawet wielu kultywujących załamałoby się na tak makabryczny widok.
„Trzymaj się ziemi. Kat wkrótce przyjdzie nam z pomocą — odezwał się ochrypły głos przez komunikator Lu Yin. Ta pełna nadziei wiadomość podniosła na duchu tych, którzy przeżyli. Dla nich kultywujący w Królestwie Nieba był jak bóg; dopóki się pojawią, wszystkie problemy zostaną rozwiązane.
Szałwia? Lu Yin szydził z reakcji reszty grupy, ukradkiem zginając lewą rękę. Nawet teraz cała lewa strona jego ciała wciąż pulsowała przeszywającym kości bólem, stale przypominającym tę pamiętną noc. Całe miasto zostało opuszczone, a cała broń i siła ognia, które jeszcze nie zostały zniszczone, były skupione w samym mieście. Krzyki z tamtej nocy wciąż żywo dźwięczały mu w uchu; tej nocy ujrzał tę wyniosłą istotę o złotych oczach.
Liu Shaoge, Mędrzec Światła. Lu Yin nigdy nie zapomni człowieka, który sprawił mu nieznośny ból — ból, do którego poprzysiągł wrócić dziesięć razy.
Jak zwykle tuż przed zmierzchem rozpalano ogniska. Lu Yin miał już odpoczywać, kiedy zaalarmował go krzyk za nim, a po dalszych badaniach pojawił się również płacz. Jego brwi zmarszczyły się, gdy odwrócił się i zobaczył tuzin kultywujących otaczających kilka dziewcząt w podartych ubraniach. Dziewczyny ledwo były w stanie zachować resztki swojej godności, gdy mężczyźni lubieżnie się nimi bawili.
Niestety nie był to rzadki widok. Ludzie również powrócili do barbarzyńskiej filozofii po katastrofie. Za ochronę w tym świecie zwierząt trzeba było zapłacić cenę. Lu Yin zamknął oczy, jego świadomość zanikała.
…
Niedaleko dziewczyna krzyknęła, gdy została powalona na ziemię. Górował nad nią kultywator. „Cholera, narażam swoje życie, żeby was wszystkich chronić. A co jeśli chcę się z tobą zabawić? Powinieneś uważać się za szczęściarza. Wschodząca gwiazdka spała ze mną zaledwie dwa dni temu, ale teraz odmówiłbym jej, nawet gdyby mnie błagała. Wstań!"
Policzki dziewczyny zarumieniły się ze złości, gdy wpatrywała się w swojego ciemiężcę, ale okoliczni kultywujący tylko śmiali się sprośnie. Ci ludzie idealnie pasują do tego rodzaju świata, w którym można robić, co im się podoba, jeśli tylko mają władzę.
* Szuła! * Szybki podmuch wiatru przyciągnął do tłumu nowego członka, z jego laską przyciśniętą do szyi mężczyzny, który obojętnie stwierdził: „Scram”. W okolicy natychmiast zapadła cisza, z wyjątkiem cichego szlochu dziewcząt.
Wyraz twarzy zagrożonego kultywatora pogorszył się i zacisnął zęby. – To nie ma z tobą nic wspólnego, Lu. Są pod moim dowództwem.
– Jesteś zbyt hałaśliwy – powiedział beznamiętnie Lu Yin, wbijając broń w gardło mężczyzny. Skóra rozdarła się, gdy wylała się krew, plamiąc metalowy pręt na znajomy kolor. – Jeśli masz zamiar być tak okrutny, to na pewno. Wszystkie są teraz twoje. Nie dotknę ich.
Następnie wycofał broń i spokojnie wrócił na swoje poprzednie miejsce, a wyciszony tłum przyglądał mu się z zakłopotaniem. Przyzwyczaili się już do takich czynów i normalnie nikt nie wystąpiłby, by uratować te dziewczyny, nawet gdyby miały zostać zabite. Dla nich Lu Yin był dziwny.
Reszta kultywujących wymieniła spojrzenia, kipiąc z wściekłości. Jednak żaden z nich nie odważył się wykonać ruchu; wszyscy wiedzieli, że Lu Yin był potężniejszy od nich. Dziewczyny podbiegły, żeby coś powiedzieć, ale kiedy zamknął oczy, nie mając zamiaru rozmawiać, mogły tylko rzucić mu wdzięczne spojrzenie.
Niedługo potem z uśmiechem podeszła oszałamiająca młoda dama ubrana w odkrywcze ubrania. Wpatrywała się w dziewczyny, dopóki nie opuściły ze strachu głów, i była usatysfakcjonowana dopiero, gdy wszystkie się wycofały. Następnie usiadła obok Lu Yin i delikatnie dmuchnęła mu w ucho.
Jednak odpowiedzią była zrogowaciała dłoń owijająca się wokół jej gardła. „Jeszcze raz i nie żyjesz”.
„Wciąż taki bez serca” – wypluła kobieta, wymuszając uśmiech na twarzy, nawet gdy jej oczy pociemniały.
"Co chcesz?" – spytał chłodno Lu Yin, uwalniając uścisk.
„Potwierdzam. Czy nie wiesz, że już kogoś obraziłeś? zapytała z piorunującym spojrzeniem, pocierając żałośnie gardło. Kiedy nie odpowiedział, kontynuowała wyjaśnienia. „Zhang Tong i jego grupa knują przeciwko tobie. Mają ponad dziesięciu kultywujących, kiedy jesteś sam. Nie możesz sobie z nimi poradzić. Bądź ostrożny."
„Dzięki” – odpowiedział uprzejmie Lu Yin.
Kobieta jęknęła bezradnie: „Wiesz, sama mam wsparcie. Mogę ci z tego pomóc. Wszystko, co musisz zrobić, to zapytać”.
„Nie potrzebuję tego”.
"Westchnienie. W porządku. Zadzwoń do mnie, kiedy tylko chcesz. Jeśli chodzi o Zhang Tong, nie martw się o to. Zajmę się nimi za ciebie. Do zobaczenia wkrótce." Posłała mu uśmiech, zanim się odwróciła, pozostawiając po sobie ślad zapachu. Lu Yin po prostu ponownie zamknął oczy, zupełnie niewzruszony przybyciem i odjazdem kobiety.
Więcej: wuxiaworld.com
Trujące opary wydobywały się z niezliczonych pęknięć, które szpeciły ubitą ziemię, tworząc czarną zasłonę, która przesłaniała czerwony zachód słońca. Dziesiątki tysięcy przerażonych twarzy maszerowało do przodu po błotnistej ścieżce, a ich nieustanny szloch był podkreślany echem krzyków tych, którzy wpadli w szczeliny. Ta rzeka rozpaczy była nominalnie strzeżona przez grupę kultywujących, niegdyś normalnych ludzi, którzy teraz stali się niewyobrażalnie potężnymi istotami pół roku po tym, jak apokalipsa uderzyła w Ziemię. Umieszczono ich wzdłuż ścieżki, każdy w określonej odległości od poprzedniego i każdy odpowiedzialny za swoją sekcję.
W pobliżu tyłu tej dużej grupy Lu Yin nagle spojrzał w kierunku dużego, płonącego drzewa w oddali. Powietrze wypełnił jeżący włosy odgłos rozdrabnianego ciała, po czym szybko nastąpiło głośne wycie. Chwilę później na grupę zaatakował dwumetrowy pies o szkarłatnych źrenicach. Wielu wpadło w panikę i krzyczało na makabryczny widok dużych szczęk ociekających świeżą krwią, ale wola Lu Yina pozostała niewzruszona, gdy chwycił dziwną broń wiszącą u jego pasa. Wydawało się, że to tylko metalowy pręt, ale jeśli zostanie wystarczająco naostrzony, może w końcu stać się ostrzem. Skoczył do przodu i jednym ciężkim zamachem rozbił głowę bestii, zabarwiając pobliską trawę na czerwono od krwi. Dopiero po tym, jak grupa była świadkiem śmierci dzikiego ogara, odzyskali odrobinę spokoju i stłumili swoje lęki na tyle, by wznowić chodzenie.
„Wygląda na to, że to już nie potrwa długo”, mruknął pod nosem Lu Yin, patrząc na szczeliny pokrywające jego broń.
Ostatnie ślady światła dziennego wkrótce zniknęły za horyzontem, zmuszając kultywujących do zatrzymania procesji. Każdy następnie rozpalił ognisko dla swoich podopiecznych, co było skromnym środkiem podjętym w nadziei odstraszenia wszelkich zmutowanych bestii. Chodzenie w ciemności było pewną śmiercią.
„Trzecia drużyna z tyłu, ruszaj i zacznij szukać źródeł pożywienia. Ogranicz promień poszukiwań do jednego kilometra — powiedział Lu Yin przez komunikator; jego osobisty numer identyfikacyjny to 103. Po zamyśleniu spojrzał na świeże truchło psa, którego właśnie zabił, podniósł go i bezceremonialnie rzucił swojej grupie.
"Jeść."
Kilku mężczyzn wyszło z grupy, gdy otrzymali jego polecenie. Wkrótce zabrali się do pracy, znakomicie rozcinając bestię, aby ją upiec, nie krzywiąc się nawet na paski ludzkiego mięsa, które musieli obrobić. Mięsa starczyło jednak tylko na dwadzieścia kilka osób, więc Lu Yin chwycił za broń i wyruszył, by znaleźć więcej.
Trzęsienie jego buta, przedzierającego się przez błoto, nie ustało ani razu, ale świecące zielone oczy rozbłysły w ciemności, by na niego spojrzeć. To były zmutowane myszy; chociaż były nie do zniesienia, były przynajmniej jadalne. Lu Yin zabił około tuzina z nich, zanim zdobył wystarczająco dużo, by wyżywić swoją grupę, po czym wrócił. Kolejny przenikliwy krzyk poinformował go, że zmarł inny kultywujący, ale nie miał ochoty próbować ich ratować; nikt nie wiedział, jakie niebezpieczeństwa czają się w ciemności, a jadowite węże, zaraźliwe komary, a nawet ogromne szczury, które potrafiły przeżuwać metal, były na tych terenach powszechne.
Lu Yin wróciła do niemej grupy, która skuliła się za ogniskiem, jakby żałosne płomienie chroniły ich przed niezliczonymi niebezpieczeństwami wokół nich. Jego spojrzenie przeniosło się na olśniewające gwiazdy na czystym nocnym niebie, które nie były już zanieczyszczone światłem i smogiem ludzkiego przemysłu. Oczywiście ta klarowność wiązała się z kosztami przybycia zmutowanych bestii.
A także zmutowani ludzie.
Nikt nie wiedział, co go wywołało, ani jak to się stało na całym świecie w ciągu jednej nocy. Wszelkiego rodzaju stworzenia zmutowały się w śmiercionośne bestie, a wielu ludzi podobnie straciło rozum i stało się chodzącymi zombie bez cienia racjonalności. Ci, którzy przeżyli, zauważyli marginalny wzrost własnej siły; chociaż samo to nie było znaczące, zyskały również zdolność do stania się silniejszymi, jedząc rdzenie energetyczne nowo powstałych zmutowanych stworzeń. Ci, którzy przeżyli, przemianowali się na „kultywujących”. Świat wydawał się wówczas cofać do czasów starożytnych, gdzie prawo dżungli rządziło najwyższymi. Lu Yin osobiście był świadkiem eksplozji, które zniszczyły całą nowoczesną broń i amunicję w jego mieście; było prawie tak, jakby ten nowy porządek świata nie pozwolił na istnienie tak zaawansowanej technologii.
Delikatny podmuch wiatru zwrócił następnie uwagę Lu Yina na zakrwawioną gazetę trzepoczącą pod kamieniem, którą podniósł, by przeczytać:
- 3 lutego 2200. Ten dzień zapisze się w annałach historii jako dzień lądowania 5 Chińskich Sił Powietrznych na Neptunie. Pierwszym członkiem załogi, który postawił stopę na gazowym gigancie był Bai Qian…”
Lu Yin wyrzucił gazetę, gdy mała dziewczynka zachwiała się i ostrożnie podała mu udko z grillowanego mięsa. Uśmiechnął się do niej, mówiąc: „Dziękuję”.
Lu Yin z zadowoleniem przełknął gorące mięso, gdy dziewczynka uśmiechnęła się i pobiegła z powrotem do grupy. Mięso było trudne do zgarnięcia nawet przy mocnych przyprawach, ale było dobrym źródłem energii. Nagle uderzył swoją laską w ziemię, gdy ognisko zamigotało, zabijając toksyczną modliszkę, która próbowała przeskoczyć przez płomienie i zaatakować grupę. Te owady mogą zniszczyć grupę, jeśli im się uda; ich ostrza, które świeciły wśród płomieni, nie były słabsze niż jego własna broń. Lu Yin miał tylko dwie godziny odpoczynku przez całą noc, ponieważ musiał zabić tuzin mutantów, które próbowały przebiec przez płomienie i zaatakować grupę. Jednak inne grupy nie chroniły ich przed kimś takim jak on. Inna grupa składająca się z kilkunastu kultywatorów i jeszcze większej liczby ocalałych została zmasakrowana przez jednego zmutowanego dzika. Twarda skóra stworzenia była pokryta najeżonymi kolcami, które można było wystrzelić do woli, a każda salwa zbierała wiele żyć. Kilku silniejszych pobliskich kultywatorów musiało połączyć siły, aby go ujarzmić, aby nie spowodowało jeszcze większej liczby ofiar.
Mimo to słońce w końcu wzeszło i grupa kontynuowała marsz na południe w kierunku miasta Jinlin. To miasto było największym punktem zbornym w okolicznym regionie i wielu żołnierzy i hodowców nazywało je swoim domem. Wśród nich był Zhou Shan Kat, jeden z Siedmiu Mędrców. W ciągu sześciu miesięcy po apokalipsie rasa ludzka wykorzystała swoje ograniczone informacje, aby skonstruować przybliżony system rankingowy dla kultywujących. Ktoś, kto właśnie połknął swoje pierwsze rdzenie energetyczne, był niesklasyfikowany, a ci, którzy zdobyli moc, by ich zmiażdżyć, znajdowali się w Królestwie Człowieka. Powyżej znajdowało się Królestwo Ziemi. Kultywujący na tym poziomie mogli z łatwością niszczyć całe miasta, ale nad nimi wciąż istniało jedno królestwo. Ci w Królestwie Nieba mogli wznosić się w przestworza do woli; może wynikało to z ich przerażającej mocy w walce, a może z ich roli jako strażników, ale byli znani jako Mędrcy. Siedmiu Mędrców było siedmioma osobami w Chinach, które dotarły do tego królestwa.
Cała grupa znajdowała się teraz zaledwie sto mil od Jinlin, odległość, którą zaledwie kilka lat temu można było pokonać w zaledwie kilka godzin. Teraz jednak przejście tej samej odległości zajęłoby kilka dni, a niegdyś bezpieczne drogi były teraz nękane przez wędrujące zombie, które przyciągała aura życia. Strażnicy stojący po obu stronach procesji pozostawali nieskończenie czujni, ale strach w ich oczach był oczywisty. Chociaż zombie nie były szybkie i chociaż można było przeciwdziałać ich potwornej sile, ich krew zawierała nikczemną toksynę, która mogła przenikać przez skórę i infekować mózg każdego wystawionego na nią kultywującego. Ta toksyna w końcu wyssała ofiarę z ich wolnej woli i świadomości, zamieniając ich również w zombie.
Wzrok Lu Yina wyostrzył się i mocno ścisnął broń. Odpieranie zombie nie było zbyt trudne, ponieważ zawsze atakowały w ten sam sposób. W przeciwieństwie do kultywujących nie mogli ewoluować i rosnąć; w przeciwnym razie na tym świecie nie byłoby ocalałych. Największym zagrożeniem dla procesji nadal były zmutowane bestie.
Jednak w chwili, gdy Lu Yin zamierzał zaatakować zombie, nagle znieruchomiały, po czym odwróciły się i odeszły. Gdy jego serce przyspieszyło, pojawiło się złowieszcze przeczucie. Chwilę później jego omen wypełnił się, gdy zadrżała sama ziemia. Grube, ciemnozielone pnącze przebiło się przez ziemię i smagnęło na czele procesji. Jej szerokie liście chwytały różnych ocalałych, a następnie miażdżyły ich jak dojrzałe owoce. Krzyki rozpaczy rozbrzmiały ponownie, a krew ofiar kapała, użyźniając glebę poniżej. Nie mówiąc już o pospólstwach, nawet niektórzy z kultywujących odwrócili się i uciekli.
Serce Lu Yin podskoczyło. Ta zmutowana winorośl definitywnie dotarła do Królestwa Ziemi; mimo że ich grupa miała wielu kultywujących w Królestwie Człowieka, trudno byłoby zniszczyć tę zmutowaną winorośl. Nawet ci, którzy utknęli w pobliżu, nie mieli zamiaru próbować go zabić. W międzyczasie omijali brzegi bitwy, czekając, aż winorośl naje się do syta. Zanim się wycofał, na polu bitwy ponownie rozbrzmiały jęki rozpaczy i smutku. Nawet wielu kultywujących załamałoby się na tak makabryczny widok.
„Trzymaj się ziemi. Kat wkrótce przyjdzie nam z pomocą — odezwał się ochrypły głos przez komunikator Lu Yin. Ta pełna nadziei wiadomość podniosła na duchu tych, którzy przeżyli. Dla nich kultywujący w Królestwie Nieba był jak bóg; dopóki się pojawią, wszystkie problemy zostaną rozwiązane.
Szałwia? Lu Yin szydził z reakcji reszty grupy, ukradkiem zginając lewą rękę. Nawet teraz cała lewa strona jego ciała wciąż pulsowała przeszywającym kości bólem, stale przypominającym tę pamiętną noc. Całe miasto zostało opuszczone, a cała broń i siła ognia, które jeszcze nie zostały zniszczone, były skupione w samym mieście. Krzyki z tamtej nocy wciąż żywo dźwięczały mu w uchu; tej nocy ujrzał tę wyniosłą istotę o złotych oczach.
Liu Shaoge, Mędrzec Światła. Lu Yin nigdy nie zapomni człowieka, który sprawił mu nieznośny ból — ból, do którego poprzysiągł wrócić dziesięć razy.
Jak zwykle tuż przed zmierzchem rozpalano ogniska. Lu Yin miał już odpoczywać, kiedy zaalarmował go krzyk za nim, a po dalszych badaniach pojawił się również płacz. Jego brwi zmarszczyły się, gdy odwrócił się i zobaczył tuzin kultywujących otaczających kilka dziewcząt w podartych ubraniach. Dziewczyny ledwo były w stanie zachować resztki swojej godności, gdy mężczyźni lubieżnie się nimi bawili.
Niestety nie był to rzadki widok. Ludzie również powrócili do barbarzyńskiej filozofii po katastrofie. Za ochronę w tym świecie zwierząt trzeba było zapłacić cenę. Lu Yin zamknął oczy, jego świadomość zanikała.
…
Niedaleko dziewczyna krzyknęła, gdy została powalona na ziemię. Górował nad nią kultywator. „Cholera, narażam swoje życie, żeby was wszystkich chronić. A co jeśli chcę się z tobą zabawić? Powinieneś uważać się za szczęściarza. Wschodząca gwiazdka spała ze mną zaledwie dwa dni temu, ale teraz odmówiłbym jej, nawet gdyby mnie błagała. Wstań!"
Policzki dziewczyny zarumieniły się ze złości, gdy wpatrywała się w swojego ciemiężcę, ale okoliczni kultywujący tylko śmiali się sprośnie. Ci ludzie idealnie pasują do tego rodzaju świata, w którym można robić, co im się podoba, jeśli tylko mają władzę.
* Szuła! * Szybki podmuch wiatru przyciągnął do tłumu nowego członka, z jego laską przyciśniętą do szyi mężczyzny, który obojętnie stwierdził: „Scram”. W okolicy natychmiast zapadła cisza, z wyjątkiem cichego szlochu dziewcząt.
Wyraz twarzy zagrożonego kultywatora pogorszył się i zacisnął zęby. – To nie ma z tobą nic wspólnego, Lu. Są pod moim dowództwem.
– Jesteś zbyt hałaśliwy – powiedział beznamiętnie Lu Yin, wbijając broń w gardło mężczyzny. Skóra rozdarła się, gdy wylała się krew, plamiąc metalowy pręt na znajomy kolor. – Jeśli masz zamiar być tak okrutny, to na pewno. Wszystkie są teraz twoje. Nie dotknę ich.
Następnie wycofał broń i spokojnie wrócił na swoje poprzednie miejsce, a wyciszony tłum przyglądał mu się z zakłopotaniem. Przyzwyczaili się już do takich czynów i normalnie nikt nie wystąpiłby, by uratować te dziewczyny, nawet gdyby miały zostać zabite. Dla nich Lu Yin był dziwny.
Reszta kultywujących wymieniła spojrzenia, kipiąc z wściekłości. Jednak żaden z nich nie odważył się wykonać ruchu; wszyscy wiedzieli, że Lu Yin był potężniejszy od nich. Dziewczyny podbiegły, żeby coś powiedzieć, ale kiedy zamknął oczy, nie mając zamiaru rozmawiać, mogły tylko rzucić mu wdzięczne spojrzenie.
Niedługo potem z uśmiechem podeszła oszałamiająca młoda dama ubrana w odkrywcze ubrania. Wpatrywała się w dziewczyny, dopóki nie opuściły ze strachu głów, i była usatysfakcjonowana dopiero, gdy wszystkie się wycofały. Następnie usiadła obok Lu Yin i delikatnie dmuchnęła mu w ucho.
Jednak odpowiedzią była zrogowaciała dłoń owijająca się wokół jej gardła. „Jeszcze raz i nie żyjesz”.
„Wciąż taki bez serca” – wypluła kobieta, wymuszając uśmiech na twarzy, nawet gdy jej oczy pociemniały.
"Co chcesz?" – spytał chłodno Lu Yin, uwalniając uścisk.
„Potwierdzam. Czy nie wiesz, że już kogoś obraziłeś? zapytała z piorunującym spojrzeniem, pocierając żałośnie gardło. Kiedy nie odpowiedział, kontynuowała wyjaśnienia. „Zhang Tong i jego grupa knują przeciwko tobie. Mają ponad dziesięciu kultywujących, kiedy jesteś sam. Nie możesz sobie z nimi poradzić. Bądź ostrożny."
„Dzięki” – odpowiedział uprzejmie Lu Yin.
Kobieta jęknęła bezradnie: „Wiesz, sama mam wsparcie. Mogę ci z tego pomóc. Wszystko, co musisz zrobić, to zapytać”.
„Nie potrzebuję tego”.
"Westchnienie. W porządku. Zadzwoń do mnie, kiedy tylko chcesz. Jeśli chodzi o Zhang Tong, nie martw się o to. Zajmę się nimi za ciebie. Do zobaczenia wkrótce." Posłała mu uśmiech, zanim się odwróciła, pozostawiając po sobie ślad zapachu. Lu Yin po prostu ponownie zamknął oczy, zupełnie niewzruszony przybyciem i odjazdem kobiety.
Więcej: wuxiaworld.com
O Wuxiaworld(™)
Wuxiaworld.com należąca do Wuxiaworld Limited, została założona w grudniu 2014 roku przez RWX, pasjonata powieści Wuxia. Szybko zyskała na znaczeniu jako największa na świecie platforma tłumaczeń powieści z języka chińskiego na angielski. Uznana przez Alexę za jedną z 2000 najlepszych witryn internetowych, z milionami odsłon dziennie, Wuxiaworld stała się marką w dziedzinie tłumaczeń z języka chińskiego na angielski.
Wielu tłumaczy z Wuxiaworld pierwotnie zjadło zęby na klasykach Wuxii, takich jak powieści Louisa Cha i Gulonga, a od tego czasu przeszło do bardziej nowoczesnych powieści Xianxia, Qihuan i Xuanhuan, takich jak Coiling Dragon (盘龙), I Shall the Heavens (我欲封天), Bóg wojenny Asura (修罗武神) i nie tylko. Wuxiaworld nadal się rozwija, tłumacząc i publikując znane koreańskie powieści internetowe, w tym The Second Coming of Gluttony (탐식의 재림) i Overgeared (템빨).
Wuxiaworld Limited cieszy się silnymi, opartymi na współpracy relacjami z pierwotnymi posiadaczami praw, takimi jak 17k.com i Breathe, a w 2021 r. została przejęta przez Kakao Entertainment (południowokoreańska firma rozrywkowa, medialna i wydawnicza) za pośrednictwem swojej spółki zależnej Radish Media.
Tłumacze Wuxiaworld kierują się niesłabnącą pasją do chińskiej i koreańskiej literatury, a teraz, mając wsparcie i obszerną bibliotekę treści Kakao Entertainment i Radish Media, nadal szuka więcej możliwości rozszerzenia zasięgu popularnej azjatyckiej kultury i literatury na świat zachodni.
Wuxiaworld.com należąca do Wuxiaworld Limited, została założona w grudniu 2014 roku przez RWX, pasjonata powieści Wuxia. Szybko zyskała na znaczeniu jako największa na świecie platforma tłumaczeń powieści z języka chińskiego na angielski. Uznana przez Alexę za jedną z 2000 najlepszych witryn internetowych, z milionami odsłon dziennie, Wuxiaworld stała się marką w dziedzinie tłumaczeń z języka chińskiego na angielski.
Wielu tłumaczy z Wuxiaworld pierwotnie zjadło zęby na klasykach Wuxii, takich jak powieści Louisa Cha i Gulonga, a od tego czasu przeszło do bardziej nowoczesnych powieści Xianxia, Qihuan i Xuanhuan, takich jak Coiling Dragon (盘龙), I Shall the Heavens (我欲封天), Bóg wojenny Asura (修罗武神) i nie tylko. Wuxiaworld nadal się rozwija, tłumacząc i publikując znane koreańskie powieści internetowe, w tym The Second Coming of Gluttony (탐식의 재림) i Overgeared (템빨).
Wuxiaworld Limited cieszy się silnymi, opartymi na współpracy relacjami z pierwotnymi posiadaczami praw, takimi jak 17k.com i Breathe, a w 2021 r. została przejęta przez Kakao Entertainment (południowokoreańska firma rozrywkowa, medialna i wydawnicza) za pośrednictwem swojej spółki zależnej Radish Media.
Tłumacze Wuxiaworld kierują się niesłabnącą pasją do chińskiej i koreańskiej literatury, a teraz, mając wsparcie i obszerną bibliotekę treści Kakao Entertainment i Radish Media, nadal szuka więcej możliwości rozszerzenia zasięgu popularnej azjatyckiej kultury i literatury na świat zachodni.